W kawiarni
883
tytuł:
W kawiarni
gatunek:
scenka humorystyczna
muzyka:
oryginał z:?
1933 roku
słowa:
Paniusia: Ach, jaka wspaniała kawiarnia, ile ludzi! A narzekają na kryzys... Jednego wolnego stolika nie ma, widzi pan? Moc ludzi...
Antek: A, no nic dziwnego, paniusiu, przecie ogłosili amnestię.
P:
Czego się napijemy? A:
No ja czystej, a paniusia pewnikiem herbatki, co? P:
Wolę kawę. A:
Nie radzę paniusi kawy. P:
Dlaczegóż to? A:
No bo szklanka czarnej kawy w każdej warszawskiej kawiarni przedstawia dla mnie jedną zaletę, jedną wadę i jedną zagadkę. P:
Zaletę? Jaką? A:
A no że w niej nie ma cykorii. P:
A wadę? A:
Że w niej kawy także nie ma. P:
A zagadkę? A:
Z czego ta kawa taka czarna? P:
To wolę naprawdę herbatę. A:
No ta, lepsze to! Zawsze siano zdrowsze od ścierki. P:
Ah, ileż tu pięknych kobiet, cudnych... A:
Tak paniusiu, w Warszawie wszystkie kobiety są jak anioły. P:
Dlaczego jak anioły? Takie śliczne? A:
Nie, takie malowane. P:
A ta, widzi pan, wygląda jak kwiat. Zachwycająca... A:
Wszystkie paniusiu kobity podobne są do kwiatów. P:
Jak to? A:
A no na ten przykład niewinna dziewica to lelija. Mężatka to czerwona rozkwitła róża, z cierniami. A stara panna to pokrzywa. P:
A mężczyźni? Czy też podobni do kwiatów? A:
No musowo paniusiu do kwiatów! P:
Chyba do ziółek. A:
Ee, widzę, że paniusia antysemitka na mężczyznę. A proszę posłuchać - młodzik na ten przykład to sterczyk. Żonaty to piewonia. Starszy pan to tulipan. A stary kawaler to purchawka. P:
Ależ purchawka nie należy do kwiatów, nie zna pan flory. A:
Co takiego?! Ja Flory, ja swojej Florki nie znam?! Paniusiu, grzeczny jestem i delikatny! Inteligentnie mówię i kląć nie umiem, ale mogę się zdenerwować do ciężkiej cholery! P:
Ah, jak się pan wyraża, wstyd!A:
Przepraszam paniusię, wypsnęło mi się... Nie mówmy o tym. Oo, widzi paniusia? Widzi paniusia tego starszego pana z tą dziewczynką? P:
Ah tam, przy trzecim stoliku?A:
No widzi paniusia? P:
Widzę, kto to jest? A:
Dyrektor z magistratu, mój szef.P:
To pan pracuje w magistracie?A:
A no musowo, pracuję. P:
W jakim charakterze? A:
Szczekacza. P:
Co, w jakim? Kim pan jest? A:
Mówię wyraźnie, szczekacz jestem. P:
Jak to szczekacz? Czy pan imituje głosy zwierząt? A:
Nie, jestem szczekaczem w magistrackim urzędzie podatkowym. Chodzę po domach i szczekam pod drzwiami każdego mieszkania. Jak nie odpowiada szczekanie, to wiem, że w tym lokalu jest pies. Zapisuje sobie numer domu i mieszkania. Nazajutrz idę do magistratu i sprawdzam, czy te psy są opodatkowane! Jak nie, to z kary otrzymuję 20%. W ten sposób zarabiam na życie, nieźle! P:
Bardzo ciekawe zajęcie. Ale może byśmy tak zatańczyli? A:
A paniusia się rumbi? P:
Świnia, jak pan śmie? Ja jestem uczciwą kobietą. A:
Paniusiu, co ma piernik do wiatraka... Rumba no to niby taki taniec, murzyni. P:
Ah, taniec! A ja myślałam...A:
No, o tem, o tem też pomyślimy, potem! No dlaczego by nie, ja nie od tego. Ale na sam przód, to pokażę pani naszą polską rumbę. Słyszy pani, grają akurat. P:
Ależ to polka! A:
No ale się tak tańczy, jak w noc poślubną!
30.03.2018
Objaśnienia:
1)
tem
-
tym
słowa kluczowe:
Przepisał Bartłomiej.
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj sobie
0:00
0:00
Etykiety płyt
Ale do rzeczy...
Tekst:
M-mężczyna
K-kobieta
K: Ah, jaka wspaniała kawiarnia, ile ludzi! A narzekają na kryzys... Jednego wolnego stolika nie ma, widzi pan? Moc ludzi...
M: A no nic dziwnego paniusiu, przecie ogłosili amnestię.
K: Czego się napijemy?
M: No ja czystej, a paniusia pewnikiem herbatki, co?
K: Wolę kawę.
M: Nie radzę paniusi kawy.
K: Dlaczegóż to?
M: No bo szklanka czarnej kawy w każdej warszawskiej kawiarni przedstawia dla mnie jedną zaletę, jedną wadę i jedną zagadkę.
K: Zaletę? Jaką?
M: A no że w niej nie ma cykorii.
K: A wadę?
M: Że w niej kawy także nie ma.
K: A zagadkę?
M: Z czego ta kawa taka czarna?
K: To wolę naprawdę herbatę.
M: No ta, lepsze to! Zawsze siano zdrowsze od ścierki.
K: Ah, ileż tu pięknych kobiet, cudnych...
M: Tak paniusiu, w Warszawie wszystkie kobiety są jak anioły.
K: Dlaczego jak anioły? Takie śliczne?
M: Nie, takie malowane.
K: A ta, widzi pan, wygląda jak kwiat. Zachwycająca...
M: Wszystkie paniusiu kobity podobne są do kwiatów.
K: Jak to?
M: A no na ten przykład niewinna dziewica to lelija. Mężatka to czerwona rozkwitła róża, z cierniami. A stara panna to pokrzywa.
K: A mężczyźni? Czy też podobni do kwiatów?
M: No musowo paniusiu do kwiatów!
K: Chyba do ziółek.
M: Ee, widzę, że paniusia antysemitka na mężczyznę. A proszę posłuchać - młodzik na ten przykład to sterczyk. Żonaty to piewonia. Starszy pan to tulipan. A stary kawaler to purchawka.
K: Ależ purchawka nie należy do kwiatów, nie zna pan flory.
M: Co takiego?! Ja Flory, ja swojej Florki nie znam?! Paniusiu, grzeczny jestem i delikatny! Inteligentnie mówię i kląć nie umiem, ale mogę się zdenerwować do ciężkiej cholery!
K: Ah, jak się pan wyraża, wstyd!
M: Przepraszam paniusię, wypsnęło mi się... Nie mówmy o tym. Oo, widzi paniusia? Widzi paniusia tego starszego pana z tą dziewczynką?
K: Ah tam, przy trzecim stoliku?
M: No widzi paniusia?
K: Widzę, kto to jest?
M: Dyrektor z magistratu, mój szef.
K: To pan pracuje w magistracie?
M: A no musowo, pracuję.
K: W jakim charakterze?
M: Szczekacza.
K: Co, w jakim? Kim pan jest?
M: Mówię wyraźnie, szczekacz jestem.
K: Jak to szczekacz? Czy pan imituje głosy zwierząt?
M: Nie, jestem szczekaczem w magistrackim urzędzie podatkowym. Chodzę po domach i szczekam pod drzwiami każdego mieszkania. Jak nie odpowiada szczekanie, to wiem, że w tym lokalu jest pies. Zapisuje sobie numer domu i mieszkania. Nazajutrz idę do magistratu i sprawdzam, czy te psy są opodatkowane! Jak nie, to z kary otrzymuję 20%. W ten sposób zarabiam na życie, nieźle!
K: Bardzo ciekawe zajęcie. Ale może byśmy tak zatańczyli?
M: A paniusia się rumbi?
K: Świnia, jak pan śmie? Ja jestem uczciwą kobietą.
M: Paniusiu, co ma piernik do wiatraka... Rumba no to niby taki taniec, murzyni.
K: Ah, taniec! A ja myślałam...
M: No, o tem, o tem też pomyślimy, potem! No dlaczego by nie, ja nie od tego. Ale na sam przód, to pokażę pani naszą polską rumbę. Słyszy pani, grają akurat.
K: Ależ to polka!
M: No ale się tak tańczy, jak w noc poślubną!
A tak swoją drogą, to (proszę wybaczyć, że tutaj pisze, ale kierownik z tego co mi się wydaje na skrzynkę nieczęsto zagląda 😄 co z tymi piosenkami co wysłałem w czwartek i w piątek? Nie chcę broń Boże kierownictwa popędzać, czy coś w tym stylu, po prostu chciałbym jakby o nich przypomnieć... 🙂
Rozumiem.
Dzięki za niepopędzanie.